admin14kajetan
Administrator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/25 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pią 18:56, 03 Mar 2006 Temat postu: Kuszczak: Mój czas jeszcze nadejdzie |
|
|
Kuszczak: Mój czas jeszcze nadejdzie
Tomasz Kuszczak wrócił do piłkarskiej reprezentacji Polski po półtorarocznej przerwie. Po dobrych występach w West Bromwich Albion liczył, że dostanie szansę w spotkaniu z USA. Zagrał jednak tylko 45 minut w sparingu z amatorską drużyną FC Kaiserslautern.
"Bardzo ucieszyło mnie to powołanie - powiedział PAP Tomasz Kuszczak. - Szczególnie dlatego, że zbliżają się mistrzostwa świata, a każdy piłkarz marzy, by pojechać na mundial. Jestem jednak trochę rozczarowany, bo liczyłem na grę w meczu z USA. Chciałem się sprawdzić, pokazać kibicom. Trenerzy zdecydowali inaczej, ale nie zamierzam się jednak skarżyć. Mam nadzieję, że mój czas jeszcze nadejdzie i trener da mi szansę. Dobrą grą w klubie muszę go przekonać, że warto na mnie stawiać"
PAP: Dobra okazja nadarzy się ku temu już w sobotę. Pański klub czeka ligowe spotkanie z Chelsea Londyn...
T.K.: - Cieszę się, że będę mógł zagrać przeciw tak renomowanej drużynie. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, co kryje się pod nazwą Chelsea. Praktycznie po raz drugi z rzędu zapewniła sobie już mistrzostwo Anglii. Może więc uda nam się urwać choćby punkt? A gdyby po meczu jeszcze ktoś powiedział, że Kuszczak miał w tym udział, to byłoby miło.
- Do Kaiserslautern przyjechało czterech bramkarzy. Pan był najmłodszy, więc może trener Janas uważa, że Kuszczak ma jeszcze czas...
- Myślę, że wiek nie gra roli. Liczą się umiejętności i aktualna forma. Gdybym miał 17 lat, to może pomyślałbym, że przyjechałem wyłącznie po to, by podpatrywać starszych kolegów. Ale ja mam 23 lata, gram regularnie w niezłym klubie w bardzo silnej lidze i nie mam kompleksów.
- Do West Bromwich Albion trafił pan półtora roku temu z Herthy Berlin...
- Spędziłem w berlińskim klubie cztery lata, ale nawet nie dostałem szansy podjęcia rywalizacji o miejsce w składzie, nie mówiąc o grze. Gdy mój kontrakt dobiegał końca postanowiłem zmienić otoczenie. Angielska piłka zawsze mnie fascynowała, więc skorzystałem z propozycji ówczesnego beniaminka Premiership. Mogłem trafić do bardziej renomowanego zespołu, ale przede wszystkim chciałem grać, a w WBA była na to największa szansa.
- Początki nie były jednak łatwe...
- Długo siedziałem na ławce rezerwowych, bo trener stawiał na piłkarzy, którzy pomogli w awansie. W lidze angielskiej zaistniałem na dobre pod koniec minionego sezonu, kiedy zagrałem w kilku meczach i dołożyłem swoją cegiełkę do utrzymania się w ekstraklasie.
- W lecie do West Bromwich trafił Chris Kirkland, z którym Jerzy Dudek rywalizował w Liverpoolu...
- Przybył mi kolejny konkurent do miejsca w składzie, jednak rywalizacja między nami była uczciwa. Dostałem szansę od losu, gdy Kirkland był kontuzjowany. Wiedziałem, że mam pięć, sześć meczów, by się wykazać. Zagrałem dobrze, zespół tracił mało bramek, zdobyliśmy kilka cennych punktów i Bryan Robson uznał, że nie będzie zmieniał układu, który przynosi korzyść zespołowi. Trener podkreśla przy każdej okazji, że o miejscu w składzie decyduje tylko forma. Takie słowa podbudowują i motywują mnie do pracy. Muszę zrobić wszystko, by nie dać mu powodów do zmiany bramkarza.
- Pańska interwencja w końcówce meczu z Wigan obiegła światowe serwisy sportowe...
- O tej interwencji rzeczywiście było najgłośniej. Po pierwsze działo się to już w doliczonym przez sędziego czasie gry, po drugie - uratowałem zespołowi zwycięstwo, a po trzecie wreszcie wyglądało to efektownie. Wcześniej także miałem kilka udanych występów, jak choćby z Liverpoolem, ale na Anfield Road punktów nie zdobyliśmy, a to też wpływa na ocenę bramkarza.
- Niedawno leczył pan kontuzję...
- Zdążyłem ją tylko zaleczyć, bo ciągnęło mnie na boisko. Poza tym śpieszyłem się na kadrę. Cały czas jestem trochę poobijany, ale nie przeszkadza mi to w grze.
- Po półtora roku fascynacja ligą angielską nie minęła?
- Skądże. Ciągle się przekonuję, że dokonałem właściwego wyboru. Liga niemiecka też jest niezła, ale z angielską nie wytrzymuje porównania. Ta ma swój niepowtarzalny klimat - kibice, atmosfera na stadionach, szybkie tempo gry, twarda, nieustępliwa walka przez 90 minut. Sędziowie dopuszczają do ostrej gry. Sam parę razy mocno oberwałem, ale lubię taki styl.
- Jak się panu mieszka w Anglii?
- Nie mam powodów na narzekań. Mieszka się bardzo przyjemnie, bo Anglia to spokojny kraj, a ludzie są życzliwi, chętnie pomagają sobie nawzajem. Jedyne czego mi brakuje, to polskie jedzenie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|